Jacek Michał

niedziela, 27 grudnia 2009

Dzień żałoby, czy protestu – dodatek do Rzeczpospolitej

W tym roku opozycja irańska wezwała swych zwolenników do publicznych wystąpień antyrządowych w dniu 27 grudnia. Jest to dzień Ashura – narodowe święto religijne w Islamskiej Republice Iranu – dzień żałoby po Husaynie ibn Ali, wnuczku prororoka Mohameta. W tym dniu, miliony ludzi zbierają się na placach i ulicach Iranu by uczestniczyć w tradycyjnych żałobnych pochodach.

Opozycja twierdzi, że poparło ją setki tysięcy Irańczyków. Ilu było ich naprawdę trudno zgadnąć, bo trudno odróżnić żałobnika od protestanta. Z tego powodu, według szefa policji irańskiej, służba bezpieczeństwa miała zakaz używania broni palnej. Dlatego też śmierć krewnego przywódcy opozycji w wyniku postrzelenia jest traktowana przez władze jako podejrzana. Z pozostałych czterech ofiar śmiertelnych, jedna miała spaść z mostu i utonąć, dwie zginęły w wypadkach samochodowych, a przyczyny śmierci jednej osoby nie podano.

W relacji Rzeczpospolitej, wydarzenia w Iranie są o znacznie mniej skomplikowane. Z jednej strony masy bezbronnych demonstrantów, z drugiej brutalna i uzbrojona po zęby policja reprezentująca „reżim”. Śmierć reżimowi Chameneiego! Nie spoczniemy, dopóki nie obalimy rządu! – skandowali, według Rzeczpospolitej, demonstranci. Według Al Jazeera, pokojowi protestanci mieli rownież krzyczeć – Zabijemy tych, którzy zabili naszych braci!

Można się zastanawiać nad zasadnością decyzji opozycji do manifestowania w dniu, w którym ulice miast zapełnione są tysiącami żałobników. Nie oczekuję po ekspertach Rzeczpospolitej od spraw bliskowschodnich – Marcie Gmiter i Piotrze Zychowiczu – analizy wydarzeń pod tym kątem. Ale pominięcie przez nich faktu obecności na ulicach tłumów wyznawców Mohameta z powodu śmierci jego wnuka, świadczy źle o rzetelności pracowników Rzeczpospolitej. Ale to raczej normalka w ich wykonaniu.


http://english.aljazeera.net/news/middleeast/2009/12/2009122774411253544.html
http://www.rp.pl/artykul/2,411687_Krwawe_walki_w_Iranie.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz