W nocy z Muzeum w Auschwitz skradziono historyczny napis nad bramą "Arbeit macht frei". To niewiarygodna profanacja i barbarzyństwo - mówią zgodnie przedstawiciele placówki, mieszkańcy Oświęcimia i policja. Za pomoc w odnalezieniu złodziei czeka 115 tysięcy złotych. To najważniejsza zdaniem Rzeczpospolitej informacja dnia. Na portalu obok wiodącej notki są jeszcze linki do trzech artykułów w tym temacie. Według Słownika Języka Polskiego „profanacja to zbezczeszczenie przedmiotów i miejsc przeznaczonych do celów kultowych; też: znieważenie powszechnie uznawanych wartości”.
W tej samej Rzeczpospolitej Piotr Skwieciński pod dramatycznym tytułem „Wszystko, tylko nie to” pisze: Kradzież napisu „Arbeit macht frei” porusza. Musi poruszać – niezależnie od tego, czy stanie się przyczyną lub pretekstem do fali oskarżeń Polaków o antysemityzm, albo przynajmniej o brak wrażliwości i obojętność wobec Holokaustu i związanej z nim żydowskiej traumy.
Warto przypmnieć, że Auschwitz był miejscem kaźni nie tylko Żydów. Gineli tam Polacy, Rosjanie, Cyganie i wiele innych narodowości. Jeżeli zaakceptujemy logikę Skwiecińskiego, że odizolowane wydarzenie może być uznane za dowód ogólnospołecznej niechęci wobec jakiejś nacji, to kradzież napisu trzeba też nazwać aktem antypolonizmu, rusofobii, antyromanizmu. Dlaczego więc Skwieciński troszczy się tylko o uczucia i traumę Żydów, a pomija inne nacje?
Ponadto w tytule „Premier postawił służby na nogi”, Rzeczpospolita informuje że Tusk rozmawiał już z prezydentem Izraela Shimonem Peresem, ministrem (SWiA) Jerzym Millerem i z ministrem Jackiem Cichocki. „Donald Tusk zobowiązał wszystkie służby, by sprawa skradzionej tablicy "Arbeit macht frei" z byłego obozu Auschwitz-Birkenau została wyjaśniona jak najszybciej”.
Można wątpić lub zastanawiać się czy, powyższa informacja oznacza zaangażowanie Mossadu w wewnętrzne sprawy Polski w pełnym wymiarze. Ale pewnikiem jest, że zobowiązania Tuska do szybkiego wyjaśnienia sprawy brzmią groteskowo, w kontekście jego niedawnych zapewnień składanych w aferach stoczniowej i hazardowej. Ponadto doświadczenia wynikające z zaangażowania służb (łącznie z Mossadem?) w antykorupcyjny parasol na sprzedażą stoczni nie napawają optymizmem.
A poza tym, co tam jest do wyjaśniania w tej kradzieży? Można jedynie złapać złodziei i poznać motywy,które nimi kierowały. Czy te rozwieją obawy Skwiecińskiego? Nawet jeżeli sprawcy przypalani na węglach, i pod poligrafem, będą uparcie twierdzić, że napis ukradli by sprzedać w złomowni za parę złotych. Czy te wyjaśnienia przekonają tych, którzy kradież napisu uznają za akt antysemityzmu?
A propos bram dawnych obozów koncentracyjnych, to kilka lat temu grupa Izraelitów zdjęła bramę w Majdanku, i włamała się do obozu. Powód: żydowska wycieczka była spóźniona - strażnik nie chciał ich wpuścić, bo obóz/muzeum było już zamknięte. Być może brama na Majdanku nie była tak historyczna jak ta w Auschwitz, bo nikt wtedy nie krzyczał o profanacji lub barbarzyństwie. Straty w Majdanku obliczonono na 900 złotych. Ale jeżeli uznać wartość historyczną przedmiotu kultu za wykładnię skali jego profanacji, to zdjęcie/kradzież atrapy napisu w Auschwitz, którą szybko założono w miejsce skradzionego oryginału, nie powinno razić niczyich uczuć.
Dawno temu, w czasach PRLu, zdarzały się akty wandalizmu grobów żołnierzy radzieckich. Trybuna Ludu – organ PZPR - piętnowała wtedy sprawców, których czyny miały godzić w sojusz z sowietami. Marionetkowa władza zapowiadała surowe kary i przepraszała ambasadę radziecką - reprezentantów prawdziwych rządców kraju nad Wisłą. A co o tym myślał przeciętny polski obywatel? Nie wiadomo, bo nikt wtedy takich sondaży nie przeprowadzał. Czy odpowiedzią na to pytanie mogą być wydarzenia Października 56’, Grudnia 70’ i Sierpnia 80’? Zapewne. Na szczęście, dzisiaj nikt już nie beszcześci grobów żołnierzy radzieckich. Już nie ma Trybuny Ludu
http://www.rp.pl/artykul/2,408024_Zuchwala_kradziez_w_Auschwitz_.html
http://www.rp.pl/artykul/2,408225_Wszystko__tylko_nie_to.html
http://www.rp.pl/artykul/2,408234_Premier_postawil_sluzby_na_nogi.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz