Jacek Michał

wtorek, 26 stycznia 2010

Klęska Michnika

.
Dzisiaj Australia obchodzi święto narodowe - Australia Day.

Po ulicach spacerują młodzi ludzie ostentacyjnie przyobleczeni w australijskie flagi, lub noszą koszulki z jej symbolem.


Jest ciepło, wakacyjnie. Ludzie grillują, oglądają tenisa, wylegują się na plaży.


W telewizji politycy wszystkich frakcji mówią o budowie silnego narodu. Narodu opartego na emigrantach i tolerancyjnego wobec mniejszości pragnących w procesie tworzenia współuczestniczyć.


Komercjalny telewizyjny Kanał 7, nawołuje do kupowania australijskich produktów wytwarzonych przez australiskie firmy. I podnosi alarm, bo 90% towarów w supermarketach jest albo produkowanych w Australii przez obce koncerny, albo robionych zagranicą.

Rządowi politycy ogłaszają plan ograniczenia imigracji, bo 20-milionowa opinia publiczna jest zaniepokojona groźbą przeludnienia.

W radiu wywiad z biskupem z Brisbaine wybierającym się do Indii celem naboru młodych katolickich księży.

Jednym słowem ciemnogród i skrajna ksenofobia, według standartów polskiej elity oświeconej organem Michnika.

Nawet zawzięty liberał Sadurski nie zdzierżył, i opuścił nacjonalistyczną Australię dla internacjonalistycznej Europy. Tej niepowetowanej straty nikt nie odnotował.
....
.

2 komentarze:

  1. Zwiężle, trafnie, w samo sedno. I dlatego ja się w Australii czuję świetnie od ponad ćwierć wieku...

    OdpowiedzUsuń
  2. Do Starego Wiarusa

    Bo to po prostu normalny kraj.

    OdpowiedzUsuń