Prywatyzacja jest dobra na wszystko. Nawet na pypcia.
I wszyscy wiedzą, łącznie z wyskrobanymi płodami, że zgniły padół - zwany Polską - stanie się rajem, po sprywatyzowaniu służby zdrowia.
Nic nam Japonia. Pikuś Irlandia. Będziemy drugie USA!
I fajnie było. I dobrze się marzyło.
Lekarze na “państwowym” hurtem otwierali prywatne gabinety. Konkurencyjne wobec państwowych pracodawców.
- No i kij im w oko, to tylko budżetówka – wyjaśniali znajomym.
I każdy Polak stał się zasobny. I każdy walił po prywatną poradę.
- Dlaczego? - Bo lepsza.
- Czemu lepsza? - Bo prywatna.
I nagle kwik. I nagle bzyk.
- Obcięli nam fundusze – krzyczą lekarze-prywaciarze.
- O 10 – 15%! Zbankrutujemy!
- To skandal! Kolejki się wydłużą!
- NFZ nas dyskryminuje!
- To złodzieje. Zabierają nam państwowe pieniądze!!!
http://www.rp.pl/artykul/2,418786_Prywatne_szpitale_nie_chca_tonac__.html
Jacek Michał
środa, 13 stycznia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz