Oderwijmy się od naszej polskiej wariacji, która ma wiele składowych, a pierwsze skrzypce gra w niej rząd.
Zignorujmy, sztab kryzysowy powołany przez rząd do obrony Polski przed spadającym sojuszniczym satelitą. Według ostatniej plotki, jednym z zaleceń tego sztabu jest wydanie wszystkim obywatelom supertajnej broni defensywnej – tzw „Parasoli Pancernych” – chluby techniki zakładów Bumaru wraz z „Eliksirem Radości” produkcji firmy posła Palikoty.
„Parasole Pancerne” w 100% chronią przed odłamkami wielkości główki szpilki. „Eliksir Radości” ma natomiast pomóc zapomnieć o tych trochę większych odłamkach, których „Parasole Pancerne” nie powstrzymują.
Podobno PiS twierdzi, że rządowy kontrakt na dostawy „Eliksiru Radości” jest trefny, ale kto by tam wierzył pisiakom obsesyjnie szukającym UKŁADU w najcichszym nawet pierdnięciu motyla.
Zapomnijmy więc, choć na chwilę, o polskim systemie sprawiedliwości, który od miesiąca angażuje prawie wszystkie swoje siły w śledztwo próbujące ustalić okoliczności i zakres uszkodzeń obudowy 2 (dwóch) laptopów.
Sprawa laptopowa jest arcyważna, bo dotyczy poprzednika obecnego ministra sprawiedliwości - uznanego fachowca od bronienia bandziorów. W tej sytuacji zrozumiały jest brak zainteresowania ministerstwa sprawiedliwości nową seksaferą, w której oskarżonym o „satyryzm” jest działacz LiDu, a skarżącymi jest kilkanaście pracownic ratusza w Olsztynie.
Tematu olsztyńskiego nie podjęły też media, nauczone przykrym doświadczeniem z poprzedniej seksafery, kiedy to pani niezdolna wskazać ojca swojego dziecka, oskarżyła Andrzeja Leppera o molestowanie seksualne. Trudno się dziwić postawie prasie. Przecież rok po medialnym wydarzeniu, które wstrząsneło Polską, Lepper ma się dobrze, dalej jest na wolności. Nic nie wskazuje na prawdziwość oskarżeń złożonych przez kobietę najwyraźniej wyzwoloną z okowów pruderyjnej moralności.
Oderwijmy się w końcu od groteskowych realiów naszego kochanego kraju. Pomyślmy o czymś odmiennym, na przykład, o problemach Wielkiej Brytanii. Nie jest to miejsce tak odległe by być kompletnie niezrozumiałym. Mieszka tam też sporo Polaków, co powinno ułatwić nam utożsamienie się z tamtejszymi sprawami.
Oprócz Polaków, Wielką Brytanię zamieszkuje wielu muzułmanów. Tydzień temu Arcybiskup a Canterbury stwierdził, że wprowadzenie prawa Szaria (prawo oparte o religię muzułmańską) w Zjednoczonym Królestwie jest wskazane i nieuniknione.
Według prawa, w Wielkiej Brytanii arbitraż spraw cywilnych nie musi być prowadzony w sądzie publicznym. Z możliwości tej korzysta społeczność żydowska, której członkowie mogą za obopólną zgodą, oddać spór do sądu rabinicznego (Beit Din) funkcjonującego według prawa opartego na religii żydowskiej.
O zrównanie przywilejów w zakresie arbitrażu spraw cywilnych wystąpił ostatnio Muslim Council of Britain: Brytyjscy muzułmanie pragnęliby równości z innymi wyznaniami, w szczególności wyznawcami religii żydowskiej w Wielkiej Brytanii, w możliwościach wyboru dla muzułmanów życzących sobie by ich osobiste sprawy były sądzone według prawa Szaria.
Zgodnie z oczekiwaniami, powyższe oświadczenie wywołało gorącą dyskusję. Oponenci ogłosili bezzasadność porównywania Szaria z Beit Din, twierdząc, że Szaria, w przeciwieństwie do Beit Din, jest niezgodna z demokracją, ponieważ dyskryminuje kobiety. Naciągany argument, bo Beit Din też nie traktuje kobiet jak równych mężczyźnie. Jak pisze Roi Ben-Yehuda: Kiedy to ostatni raz kobieta występowała w rabinicznym sądzie jako sędzia lub świadek. Obydwa prawa religijne są na bakier z demokracją. Z tego też powodu, parę lat temu, wyeliminowano w Kanadzie możliwości arbitrażu spraw cywilnych poza systemem publicznym.
Poza Wielką Brytanią z przywileju arbitrażu w religijnym sądzie korzystają Żydzi w wielu innych krajach. Beit Din obowiązuje też w Izraelu. Według obiegowych opinii, w Izraelu i w tych innych krajach panuje demokracja. Według innych potocznych opinii, wszechświat jest nieskończony, a bociany zimują w Afryce. Ktoś pewnie chciałby wiedzieć która z tych opinii jest prawdziwa. A mnie ciekawi smak tego „Eliksiru Radości”. Bo to nie może być taka zwykła plota. Przecież chyba media nie kłamią cały czas?
Źródło
Zignorujmy, sztab kryzysowy powołany przez rząd do obrony Polski przed spadającym sojuszniczym satelitą. Według ostatniej plotki, jednym z zaleceń tego sztabu jest wydanie wszystkim obywatelom supertajnej broni defensywnej – tzw „Parasoli Pancernych” – chluby techniki zakładów Bumaru wraz z „Eliksirem Radości” produkcji firmy posła Palikoty.
„Parasole Pancerne” w 100% chronią przed odłamkami wielkości główki szpilki. „Eliksir Radości” ma natomiast pomóc zapomnieć o tych trochę większych odłamkach, których „Parasole Pancerne” nie powstrzymują.
Podobno PiS twierdzi, że rządowy kontrakt na dostawy „Eliksiru Radości” jest trefny, ale kto by tam wierzył pisiakom obsesyjnie szukającym UKŁADU w najcichszym nawet pierdnięciu motyla.
Zapomnijmy więc, choć na chwilę, o polskim systemie sprawiedliwości, który od miesiąca angażuje prawie wszystkie swoje siły w śledztwo próbujące ustalić okoliczności i zakres uszkodzeń obudowy 2 (dwóch) laptopów.
Sprawa laptopowa jest arcyważna, bo dotyczy poprzednika obecnego ministra sprawiedliwości - uznanego fachowca od bronienia bandziorów. W tej sytuacji zrozumiały jest brak zainteresowania ministerstwa sprawiedliwości nową seksaferą, w której oskarżonym o „satyryzm” jest działacz LiDu, a skarżącymi jest kilkanaście pracownic ratusza w Olsztynie.
Tematu olsztyńskiego nie podjęły też media, nauczone przykrym doświadczeniem z poprzedniej seksafery, kiedy to pani niezdolna wskazać ojca swojego dziecka, oskarżyła Andrzeja Leppera o molestowanie seksualne. Trudno się dziwić postawie prasie. Przecież rok po medialnym wydarzeniu, które wstrząsneło Polską, Lepper ma się dobrze, dalej jest na wolności. Nic nie wskazuje na prawdziwość oskarżeń złożonych przez kobietę najwyraźniej wyzwoloną z okowów pruderyjnej moralności.
Oderwijmy się w końcu od groteskowych realiów naszego kochanego kraju. Pomyślmy o czymś odmiennym, na przykład, o problemach Wielkiej Brytanii. Nie jest to miejsce tak odległe by być kompletnie niezrozumiałym. Mieszka tam też sporo Polaków, co powinno ułatwić nam utożsamienie się z tamtejszymi sprawami.
Oprócz Polaków, Wielką Brytanię zamieszkuje wielu muzułmanów. Tydzień temu Arcybiskup a Canterbury stwierdził, że wprowadzenie prawa Szaria (prawo oparte o religię muzułmańską) w Zjednoczonym Królestwie jest wskazane i nieuniknione.
Według prawa, w Wielkiej Brytanii arbitraż spraw cywilnych nie musi być prowadzony w sądzie publicznym. Z możliwości tej korzysta społeczność żydowska, której członkowie mogą za obopólną zgodą, oddać spór do sądu rabinicznego (Beit Din) funkcjonującego według prawa opartego na religii żydowskiej.
O zrównanie przywilejów w zakresie arbitrażu spraw cywilnych wystąpił ostatnio Muslim Council of Britain: Brytyjscy muzułmanie pragnęliby równości z innymi wyznaniami, w szczególności wyznawcami religii żydowskiej w Wielkiej Brytanii, w możliwościach wyboru dla muzułmanów życzących sobie by ich osobiste sprawy były sądzone według prawa Szaria.
Zgodnie z oczekiwaniami, powyższe oświadczenie wywołało gorącą dyskusję. Oponenci ogłosili bezzasadność porównywania Szaria z Beit Din, twierdząc, że Szaria, w przeciwieństwie do Beit Din, jest niezgodna z demokracją, ponieważ dyskryminuje kobiety. Naciągany argument, bo Beit Din też nie traktuje kobiet jak równych mężczyźnie. Jak pisze Roi Ben-Yehuda: Kiedy to ostatni raz kobieta występowała w rabinicznym sądzie jako sędzia lub świadek. Obydwa prawa religijne są na bakier z demokracją. Z tego też powodu, parę lat temu, wyeliminowano w Kanadzie możliwości arbitrażu spraw cywilnych poza systemem publicznym.
Poza Wielką Brytanią z przywileju arbitrażu w religijnym sądzie korzystają Żydzi w wielu innych krajach. Beit Din obowiązuje też w Izraelu. Według obiegowych opinii, w Izraelu i w tych innych krajach panuje demokracja. Według innych potocznych opinii, wszechświat jest nieskończony, a bociany zimują w Afryce. Ktoś pewnie chciałby wiedzieć która z tych opinii jest prawdziwa. A mnie ciekawi smak tego „Eliksiru Radości”. Bo to nie może być taka zwykła plota. Przecież chyba media nie kłamią cały czas?
Źródło
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz