Jacek Michał

niedziela, 2 grudnia 2007

Nasza Armia Czerwona

Platforma Obywatelska wzięła sobie za punkt honoru poprawienie relacji z sąsiadami, między innymi Moskwą. Cel uświęca środki. Donald Tusk, premier nowego rządu, najwyraźniej zna to przysłowie. Dlatego też ogłosił, bez wahania i pewnie bez zastanowienia, że Polska poprze wejście Rosji do OECD. Ktoś by pomyślał, że darmowe wykonanie takiego karkołomnego fikołka w polityce zagranicznej powinno wystarczyć. Błąd. Rząd Drugiej Irlandii postanowił pójść na całość. Waldemar Pawlak, wicepremier kraju rosnącego w siłę - gdzie ludziom będzie się żyć dostatniej, zakomunikował, że z chęcią sprzeda Rosjanom polskie zakłady energetyczne i petrochemiczne, aczkolwiek zrobi to na europejskich zasadach jak przystało na członka UE.

Rosja przyjęła polskie inicjatywy ciepło, ale większego entuzjazmu nie okazała, słusznie chyba zakładając, że nowy polski rząd ma pewnie jeszcze inne dobra do zaoferowania. Nadmierna radość, mogłaby być odebrana przez stronę polską za dowód złożenia wystarczającej daniny. A to przecież nie leży w interesie Rosji.

Aby wzmocnić swoje stanowisko, Prezydent Putin ogłosił w andrzejki(1) jednostronne wycofanie Rosji z układu kontroli sił konwencjonalnych. Inspektorzy NATO nie będą już mogli wizytować rosyjskich garnizonów – nie będą też obowiązywać limity ilości wojsk rosyjskich stacjonujących na zachód od Uralu. Okręg kalingradzki, z którym mamy pecha graniczyć, pewnie zostanie wzmocniony, o ile większe nasycenie wojskowe jest tam jeszcze fizycznie możliwe do przeprowadzenia.

Wszyscy rodacy, którzy z ochotą powierzyli Donaldowi Tuskowi zarządzanie krajem nad Wisła, teraz pewnie czekają na jego decyzję o wycofaniu się z programu amerykańskiej tarczy. No bo czy ona jest nam do czegoś potrzebna? Czy ktoś nas zaatakuje, wiedząc, że czuwa nad nami Armia Czerwona?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz