Jacek Michał

piątek, 27 czerwca 2008

Czarny czerwiec europejskich autorytetów







Tak jakoś się dziwnie składa, że większość, jeżeli nie wszyscy zwolennicy „Zjednoczonej Europy” są żarliwymi obrońcami prawa agentów komunistycznej bezpieki do życia w spokoju. Ktoś powie, że to dowód na mutację internacjonalistyczną wśród nosiciele antylustracyjnego genu.

Ktoś inny na to krzyknie – Taka teza to fałsz i czysta nieprawda. Przecież zwolennicy ocenzurowania książki ujawniającej podłość agenta SB Bolka-Wałęsy, parę lat temu gorąco i hałaśliwie występowali przeciwko ograniczaniu prawa gazet do publikowania karykatur Mahometa. Robili tak świadomi faktu, że te prostackie rysunki obrażały nie tylko semitów, ale również muzułmanów innych narodowości o różnorakiej przynależności państwowej. Jakoś wtedy duch internacjonalistycznej empatii, współpracy i tolerancji opuścił naszych wyznawców „Zjednoczonej Europy”.

Nie ma co ukrywać, czerwiec tego roku był dla nich niełaskawy. Najpierw młodzi, wykształceni Irlandczycy zagłosowali przeciwko stworzeniu Federacji Republik Europejskich. Wyraźnie głosującym zabrakło odpowiedniego wykształcenia, które może zapewnić jedynie pedagog miary Adama Michnika.


Później IPN nie zląkł się ogłuszającego klangoru i zdecydował się wydać książkę historyczną o współpracy Wałęsy z komunistyczną bezpieką. Telewizja puściła film dowodzący wiarygodności przedstawianych w książce informacji. A internetowe wydanie „Rzeczpospolitej” przypieczętowało sprawę prezentując dokument filmowy „Plusy dodatnie, plusy ujemne” opisujący kluczowe aspekty bliskiego spotkania Wałęsy z SB.

Aby dopełnić czary goryczy, w Bułgarii upubliczniono wiadomość o agenturalnej przeszłości tamtejszych czołowych autorytetów - Very Mutawcziewy i Georgi Danailowa, i paru jeszcze polityków. Jakby tego było mało, szef Rumuńskiego Instytutu Scigania Zbrodni Komunistycznych Marius Oprea chce przeforsować rozporządzenie nakazujące oficerom dawnej bezpieki dzielenia się emeryturą z poszkodowanymi. Nie wiadomo jakby zareagował Adam Michnik na sytuację gdyby podobne zapędy wykazuwały nasze „gnojki z IPN”. Niemniej znając język obrońcy Jaruzelskiego i Kiszczaka z rozmów z Gudzowatm, należałoby się spodziewać określenia dosadniejszego niż jego historyczny już zwrot o „jaskiniowym antykomuniźmie”.

Jednak cokolwiek by nie powiedział redaktor „Gazety Wyborczej”, nie zmienia to faktu, że w Europie przyszły ciężkie czasy na agentów i pracowników komunistycznych bezpiek. Niemiecka prokuratura rozpoczęła właśnie śledztwo w sprawie inwigilacji dziennikarzy i pracowników Deutsche Telekom przez dawnych agentów Stasi na zlecenie kierownictwa telekomunikacyjnego giganta. Opinia publiczna była oburzona zarówno samą praktyką jak i faktem zatrudnienia oficerów komunistycznej bezpieki. Przy okazji afery w Deutsche Telekom wyszło na jaw, że Deutsche Bahn zatrudnił tą samą agencję w identycznych celach. Jakimś sposobem dawni pracownicy Stasi byli w stanie przekonać do siebie jedne z największych europejskich korporacji. Być może prokuratura ustali czy głównym atrybutem była fachowość, czy też zadziałały inne względy.

Z punktu widzenia internacjonalistycznych wrogów lustracji sytuacja jest ciężka. W całej Europie, w mniej lub bardziej podstępny sposób, dochodzi do ujawniania przeszłych zaszłości autorytetów. Postkomunistyczny „złoty wiek” lat dziewiędziesiątych odszedł bezpowrotnie w niebyt historii. Jedynym optymistycznym akcentem jest przypadek Prezydenta Bułgarii Georgi Parwanowa, który w 2006 roku przyznał sie do współpracy z komunistyczną bezpieką ale stanowiska z tego powodu nie stracił. Jak się pewnie każdy domyśla, Georgi Parwanow jest gorącym zwolennikiem „Zjednoczonej Europy”. Jego epizod z bułgarską sbecją był krótki, według osiągalnych dokumentów, trwał około miesiąca. Podobnie jak w przypadku Bolka-Wałęsy, w teczce Parwanowa brakuje sporo dokumentów.

Najwyraźniej w całej Europie komuniści i ich dawni agenci nie są w stanie zrobić czegoś porządnie. Wcześniej spaprali wymarzony przez Marksa Związek Radziecki. Teraz nawet przy czyszczeniu archiwów odwalają fuszerkę. Przykładowo weźmy takiego Wałęsę, ktory miał przecięż w ręku wszystkie swoje papiery. Czemu zniszczył tylko część? Obecnie pojawiła się przed byłym prezydentem nadzieja związana z propozycją rozwiązania IPN zgłoszoną przez PO, PSL i SLD. Ta koalicja jest wystarczająco silna by przełamać potencjalne veto Lecha Kacyńskiego. Tym razem Wałęsa chyba nie skrewi, a jego teczka opustoszeje doszczętnie?

http://www.humanrights-geneva.info/Romania-s-hunter-of-Communist,3204

http://www.spiegel.de/international/business/0,1518,557398,00.html

http://www.spiegel.de/international/business/0,1518,556741,00.html

http://www.novinite.com/view_news.php?id=94005

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz