Jacek Michał

czwartek, 11 września 2008

Sojusze, ach sojusze


Przez Polskę nadal przetacza się krytyka ugodowej postawy Unii Europejskiej wobec udziału Rosji w konflikcie a Gruzją. Krytycy nie zważają na aktywną rolę Gruzinów, która wyklucza jednoznaczne obwinianie Moskwy za przebieg wydarzeń. Ignorują również fakt, że Europa właściwie nigdy nie była zaangażowana w ten konflikt. Dziwią się, że żądania usztywnienia postawy wobec Moskwy nie zawsze spotykają się z pozytywnym odzewem. Przykładowo, wszyscy greccy eurodeputowani wstrzymali się od głosu lub głosowali przeciwko ostatnio podjętej rezolucji w sprawie kaukazkiej.

Ciekawe, że krytycy Europy nie wykazują żadnego zainteresowania postawą USA i Izraela. Przecież te kraje te od lat inwestowały w Gruzję, dostarczały broni i czynnie wspierały rozbudowę gruzińskiej armii. Jeszcze kilka tygodni temu setki izraelskich i amerykańskich doradców wojskowych szkoliło Gruzinów w sztuce zabijania. Prezydent Saakaszwili zawsze wyrażał się bardzo ciepło o pomocy izraelskiej, a gruziński minister obrony – nota bene posiadacz izraelskiego paszportu – stwierdził buńczucznie, że izraelskie firmy wojskowo-zbrojeniowe „dały nam możliwość przeciwstawienia się Rosjanom”. Biorąc pod uwagę te bliskie związki z Gruzją ktoś mógłby się spodziewać ze strony USA i Izraela stanowczych kroków w stosunku do Rosji.

Nic takiego się jednak nie wydarzyło po konflikcie kaukazkim. Wiceprezydent USA owszem nawet przyleciał do Gruzji, gdzie ogłosił swoje poparcie dla gospodarzy i obiecał pomoc gospodarczą. Nie wspomniał jednak słowa o wprowadzeniu wobec Moskwy bolesnych sankcji lub, co najmniej, ograniczeń handlowych.

Podobną postawę przyjął rząd Izraela. Zniesmaczyło to niektórych żydowskich obywateli, którzy pamiętają, że dwa lat temu - gdy Hajfa była pod rakietowym obstrzałem Hezbollah – Prezydent Gruzji zaofiarował się przylecieć do Izraela i wylądować swój prezydencki samolot w Hajfie w ramach wsparcia Izraela.

Władze żydowskiego państwa wydają się być tego pięknego gestu nieświadome. Parę dni temu Haaretz doniósł, że rząd izraelski wydał dyrektywę zakazującą firmom militarno- zbrojeniowym jakichkolwiek wyjazdów do Gruzji. W tym samym czasie z Moskwy dochodzą wieści o zgodzie na wybudowanie największego na świecie muzeum żydowskiego i na rozpoczęcie budowy ogromnego kompleksu handlowego – wartość kontraktu 7,6 miliarda amerykańskich dolarów - przez firmę w posiadaniu izraelskiego miliardera Lwa Lewiewa (Lev Leviev).

Innymi słowy, w interesach bez zmian, a gruzińska lekcja zdaje się potwierdzać znane, acz bolesne prawdy. Liczyć można tylko na siebie. Z nieprzyjaciólmi należy utrzymywać bliskie stosunki by poznać ich plany. A od przyjaciół-sojuszników trzeba trzymać się z daleka. Całe szczęście, że jest na tym świecie coś takiego jak rodzina. W przeciwnym razie, życie byłoby bardzo samotne.


Źródła:

Athens News Agency: Daily News Bulletin in English, 08-09-04

http://www.haaretz.com/hasen/spages/1011298.html

http://www.haaretz.com/hasen/spages/1011874.html

http://www.haaretz.com/hasen/spages/1019843.html

http://www.haaretz.com/hasen/spages/1013779.html

http://www.haaretz.com/hasen/spages/1019627.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz