Najłatwiej zarabia się na inwestycjach. Problem w tym, że trzeba wiedzieć w co wchodzić, a jakich interesów unikać. Jeżeli ktoś 28 lipca 2008 roku kupił tysiąc akcji amerykańskiej firmy Lockheed Martin to po miesiącu zarobił 12000 amerykańskich dolarów. To jest 400 dolarów na dzień. Bez kiwnięcia palcem w bucie.
W przeciągu miesiąca wartość akcji Lockheed Martin (niebieska linia, wykres 1) podskoczyły ze 104 do 116 dolarów, w czasie gdy średnia na nowojorskiej giełdzie wykazywała solidne tendencje spadkowe ze 104 na 103 dolary (bordowa linia). W tym okresie było raczej cicho o amerykańskiej firmie. Prasa nie doniosła o jakichś przełomowych zmianach wyjaśniających nagły wzrost wartości akcji, które wcześniej od października 2007 wykazywały słabe tendencje spadkowe.
Wykres 1
Głośno natomiast było ostatnio w mediach o konflikcie na Kaukazie gdzie maleńka Gruzja bombardowaniem części swego terytorium – Osetti Południowej – sprowokowała kontratakt ze strony o wiele większej Rosji. Zabijanie lub bombardowanie własnych obywateli tylko z powodu ich nieposłuszeństwa wobec rządu nie jest ogólnie uznawane za cnotę. Z tego powodu potępiane są obecnie rządy Zimbabwe, Sudanu, Rosji i Chin, a wcześniej na cenzurowanym była Serbia. Z powodu Tybetu niektórzy politycy nawet odmówili sobie przyjemności pojechania na Olimpiadę do Pekinu. Parę lat temu Saddam Hussejn przez, między innymi, złe traktowanie obywateli nie tylko doigrał się inwazji swojego kraju, ale również zapłacił za to głową.
Dodatkowym argumentem na poparcie reakcji Rosji był fakt, że pod gruzińskim ostrzałem znaleźli się również rosyjscy żołnierze stacjonujących w Osetti Południowej za zgodą Gruzji w ramach międzynarodowych sił pokojowych.
W przeciwieństwie do krajów takich jak Chiny czy Zimbabwe, potępienie Gruzji było dalekie od ogólnego. Wręcz przeciwnie, wielu bojowników o wolność Tybetu czy prawa Albańczyków w Kosowie, tym razem poparło akcję Gruzinów. Byc może przyczynił się tutaj fakt, że Prezydent Gruzji Michaił Saakaszwili jest absolwentem Międzynarodowego Instytutu Praw Człowieka w Strasburgu i zapewne bombardował cywilów w sposób bardziej humanitarny niż zwykł to czynić „kat Iraku” Saddam Hussejn.
Między innymi w obronie Gruzinów wystąpiło USA. Trochę to dziwne, bo militarne poczynania Gruzji odbyły się na pozór wbrew zaleceniom rządu USA, który parę tygodni przed wybuchem wojny ostrzegał ustami Condoleezzy Rice, że w konflikcie z Rosją „rozwiązania siłowe nie mogą być stosowane przez żadną stronę”.
Dziwne to tym bardziej, ponieważ Amerykanie musieli wiedzieć o gruzińskich planach. Wedug źródeł izraelskich, Gruzja przygotowywała się do wojny z Rosją przez ostatnie 7 lat. Niemożliwe aby żaden ze 127 amerykańskich doradców wojskowych i nikt z ogromnej masy izraelskich wojennych speców stacjonujących w Gruzji nie wiedział co się tam dzieje. Przecież nawet Rosjanie wiedzieli o gruzińskich przygotowaniach i zgromadzili na granicy siły do kontrataku. Amerykanie musieli wiedzieć o tych rosyjskich zgrupowaniach – tego się obecnie nie da ukryć w dobie satelitarnych szpiegów.
Szkoda, że USA ograniczyło się tylko do tych paru skromnych słów przestrogi. Ujawnienie pełnej skali zagrożenia zapewne zapobiegłoby wojnie i ludzkiej tragedii.
Ale gdyby nie doszło do wojny to prawdopodobnie akcje Lockheed Martin – giganta przemysłu zbrojeniowego (140 tysięcy pracowników) – utrzymywałyby trend spadkowy. Warto przypomnieć, że był taki podły czas pomiędzy 1998 a 2000 rokiem, gdy wartość akcji tej firmy (niebieska linia, wykres 2) spadła o 75% z około 60 do 15 dolarów (w tym okresie średnia na giełdzie (bordowa linia) utrzymywała solidny kurs powyżej 60 dolarów). Kondycja firmy znacznie się poprawiła po ataku 11 września 2001. Wojna w Iraku również miala ożywczy wpływ na notowania Lockheed Martin. Jakkolwiek, ostatnimi czasy, po wyeliminowaniu domniemanego zagrożenia ze strony Korei Północnej, postępującej stabilizacji w Iraku, przy ograniczonym wymiarze konfliktu w Afganistanie i braku dowodów na wojenne zamiary Iranu, wzrosty akcji tego superproducenta broni znacznie wyhamowały.
Wykres 2
Ponadto, gdyby nie doszło do wojny, to nie byłoby podstaw do oskarżania Rosji o powrót do polityki mocarstwowej. Nie byłoby wróżenia z fusów, że następnym celem Moskwy ma być Ukraina i Polska. Nie byłoby głosów nawołujących UE do zaostrzenia kursu w stosunku do Kremla. Byłaby cisza i spokój. Byłby klimat niebywale niekorzystny dla właścieli i udziałowców w Lockheed Martin i innych firmach zbrojeniowych.
Ciekawe czy zamierzony lub sprowokowany sprawca tego zamieszania - Michaił Saakaszwili, obecnie Prezydent Gruzji, a wcześniej prawnik zatrudniony między innymi w renomowanej kancelarii w Nowym Jorku - ma jakieś akcje w Lockheed Martin? Na zdrowy rozum powinien. W przeciwnym razie należy mu się tytuł szaleńca roku 2008.
Źródło wykresów: http://investor.shareholder.com/lmt/stockquote.cfm